MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 29 listopada 2009

stuck in the moment



obecnie jesteśmy na etapie walki z 3-tygodniową szantażystką. trudno w to uwierzyć, ale tak jest. maluchy potrafią doskonale okręcić sobie rodziców (domowników) wokół palca. z ciężkim sercem wpycham jej do buzi zatyczkę (patrz: smoczek), zamiast piersi/butelki. Aleksandra je jak smok i prawdopodobnie się przejada. a w czasie karmienia po prostu sobie śpi. eh.
dzięki niej wiem, a raczej przypominam sobie, jak wygląda wschód słońca i dlaczego tak wcześnie ;).
wczoraj, gdy usnęła, udało nam się wybić do GK po leżaczek dla niej. tłumy ludzi w sklepach, na parkingu, na ulicach. i nagle olśnienie: przecież to andrzejki. wow. teraz tego typu rozrywki mnie nie dotyczą. podobnie jak bieganie za prezentami na Mikołaja. w tym roku nie mam (i nie będę raczej mieć) nic dla nikogo. co ja chciałabym dostać? jedną, przespaną cięgiem noc. nic więcej.
no... może. dożyć momentu, kiedy będę szła z Wiewiórem za rączkę. jak najprędzej.

Brak komentarzy: