MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 10 czerwca 2011

Hush my darling, don't fear my darling, the lion sleeps tonight








w końcu się udało - dotarliśmy wczoraj do Z O O. nie byłam zbyt entuzjastycznie nastawiona, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. sam ogród jest bardzo ładny, ciekawie zaaranżowany i przyjazny dla zwiedzających. właściwie bardziej przypomina park - dużo w nim zieleni, stawów, skał itd. zupełnie coś innego, niż nasz, krakowski. niestety nie oddają tego moje zdjęcia, ale otwarcie sie przyznaję, że nie mam wielkich aspiracji fotograficznych. a i sprzęt nie ten.
Wiewiór chyba poczuł się tam, jak wśród swoich, bo szalał i biegał, a nadążyć za nim było trudno. najbardziej przypadły mu do gustu słonie, a raczej słonik. czegóż on tam nie wyprawiał :). żal tylko, że lwy, tygrysy i inne kotki nie raczyły zaszczycić odwiedzających swą obecnością - im też upał dał się we znaki.

Brak komentarzy: