MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 22 czerwca 2011

Don't want you for the weekend; Don't want you for the night I'm only interested if I can have you for life.




jutro pakowanie, a w piątek - Dom 1. kalendarz nie kłamie - jesteśmy w Moskwie prawie trzy miesiące i pora wracać. aż się wierzyć nie chce, że czas może tak szybko mijać w kołowrotku codzienności.
(prawie) zawsze wg. tego samego schematu. pobudka, śniadanie, obowiązki domowe, spacer, zupka, spanie, 2-gie danie, spacer, twaróg z kefirem, kolacja, kąpanie i lulu. noce różne bywały, raz lepsze, raz koszmarne.
bez porannej kawy nie wchodzę na obroty jak należy. może to kofeina, może moc rytuału. ważne, że działa. wersja 'na bogato' to kawa z mlekiem i croissant. najczęstsza - goła kawa...
rozmarzyłam się ... już nie mogę się doczekać maminych obiadów. zmówię sobie na pt. pierogi!! albo nie - naleśniki! nie wyglądam co prawda na niedożywioną, ale co mi szkodzi - może i to i to? :)

Brak komentarzy: