MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 4 lutego 2009

rajstopy, sukienka i jej brak

w piatek wielki dzien. a dzis spotkalam sie z kolezankami i kolegami Mishy z pracy.
stado lasek, jeden facet i my. z poczatku bylo dretwawo, ale okazalo sie, ze to nawet do rzeczy ludzie. co prawda stale pytali czy rozumiem wszystko co mowia, ale... :) nikt nie jest doskonaly, nie? i czemu wszyscy pytaj co zaloze w pt? !!!!?? majtki :) nic innego zagwarantowac nie moge ;) i rajstopy. i sukienke :) szara. taka elegancja...europejska. bo na 100 % nie ruska.
rano swiecilo slonce i bylo mrozno. w poludnie zostalo tylko 'mrozno', a teraz to jest cholernie zimno i nic nie widac przez sniezyce. i jest slisko jak... cholera.jasna. moj powrot z Ashana (tutejszy supermarket) byl komiczny. 3 siatki z zakupami i chod pingwina - zeby tylko nie upasc. a zlapac sie nie ma czego. zabawne jak lod zmienia 5 metrow w cos w rodzaju zywego carlingu - ty jestes krazkiem, a szczotkowac i tak nikt nie musi, bo samo sie slizga.

a ta piosenka ostatnio za mna chodzi :) taki pozytyw.
http://www.youtube.com/watch?v=X3AsJfQWE08

Brak komentarzy: