MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 6 maja 2011

summer moved on

dziecię śpi za ścianą, a ja czekam aż wystygnie mi Fervex. tak, wróciły do nas chłody, czyli russkiy standart.
może dlatego tutejsi rodzice/nianie tak ubierają swoje dzieci. jest 6 maja, a niektórzy jeszcze biegają w kombinezonach. już nie wspomnę o rajtkach pod spodniami - to klasyka gatunku. mamusie w podkoszulkach, w sandałkach, a pociechy pozapinane pod szyję, w zimowych butach, szalikach - ekwipunek jak na sybir. na sam widok robi mi się gorąco i zalewa mnie pot, no ale... jestem tu chyba uważana za nienormalną po tym względem, bo Aleksandra jest ubrana cienko i - o zgrozo!!! - nie ma kalesonów na tyłku. już się przyzwyczaiłam do świętego oburzenia kolektywu innych mam: 'jak to, to ona nie ma golfa pod spodem?!!!?'. no nie ma!!!! to trochę, jak walka z wiatrakami - nie ma końca. ba - jest nawet gorzej!!! jeszcze trochę i uwierzę, że jedynym odpowiednim dziecięcym strojem na lato jest puchowy kombinezon... i rajstopy oczywiście.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

rajstopy czy rajtki? ;-)
Pozdrawiam, Panna! :-)

Masha pisze...

Panna, RAJTY, RAJTUZY!!!:)