MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 8 maja 2011

Fool on the hill

gdzie by się człowiek nie ruszył, tam się czegoś dowie, albo nauczy. najczęściej jednak czeka go konfrontacja z faktem, że najprawdopodobniej to co robi, robi źle.
obrazek nazywa się 'Maria na spacerze z Wiewiórem', odcinek N-ty (ilościowo to dobijamy chyba do klasyka - 'Mody na sukces'): nadal walczę z przeziębieniem - pociągająca jestem, kapie mi z oczu i ostatnie na co mam ochotę, to wyprowadzanie Wrednego, ale twardo udaję, że nic się nie dzieje. ostatkiem sił staram się mówić w dwóch językach. nagle dochodzi do mnie:
- popełnia pani wielki błąd!!!
- yyyyyyyyyyyy (intonacja pytająca)- to ja
- jestem pedagogiem z wieloletnim doświadczeniem i mówię pani, krzywdzi pani dziecko. pracowałam z wieloma mieszanymi rodzinami. jedna z nich, kiedy wyjeżdżała z Rosji do Ameryki brała ze sobą rosyjską nianię, a gdy wracali, brali Amerykankę. dzieci miały dwie nianie i każda mówiła w innym języku. to najlepsza metoda.
- yyyyyyyyyyyyyyy (intonacja nieokreślona, z nutą paniki) - ja
- obecnie pracuję z dziewczynką, która ma 14 m-cy. doskonale mówi około 30 słów. świadomie powiedziała 'mama', jak miała 7. uczymy się z nią codziennie po 8 godzin - czytamy, słuchamy bajek, wierszy, recytujemy....
- yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy (panika) - ja - my chyba musimy już iść!!

w domu:
- reakcja nr 1: AAAAAAA!!!! boshe, straciłam tyle miesięcy na zabawach z Wrednym, zamiast przykładnie go musztrować z encyklopedią.
- reakcja nr 2: A GDZIE DO CHOLERY MIEJSCE NA DZIECIŃSTWO!!??!!!
czy to świat oszalał, czy ja?

Brak komentarzy: