MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 4 czerwca 2010

klepsydra

aż sama w to nie wierzę: post dzień po dniu. jak za starych, dobrych czasów. ale te też w sumie nie są takie znów złe.
tak - pogodzenie się ze zmianami w życiu zajęło mi ponad pół roku. to trochę tak, jak z nauką języka obcego: najpierw czarna magia, a potem wraz ze żmudną pracą codzienną coraz lepiej.
i kto by pomyślał, że zamiast w kostiumie do pracy, będę chodzić w fartuchu do karmienia (ach ta łyżeczka!). zamiast kina - obserwowanie, jak Turkuć bawi się np. pluszowym krabem. czytanie? proszę bardzo: z dzieckiem na kolanach + podarte strony z ilustracjami. mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
mały tajfun właśnie się obudził.... karierę pisarską odłożę na później.

Brak komentarzy: