MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 11 czerwca 2010

hot in here

wiem, wiem. stale narzekam - jak nie deszcz, to upał. zawsze źle. chyba jednak mam prawo się pożalić: jest po 14'tej a nie ma czym oddychać od 7 rano i pewnie jeszcze dłuuuuugo nie będzie czym. czuję się jak mysz pod soczewką skupiającą światło słoneczne. a w perspektywie ...
wyjście po oddany do naprawy wózek. cholerstwo zepsuło się po 10 dniach eksploatacji. epitetami sypałam wczoraj, dziś mam odebrać naprawiony. całe szczęście, bo miałam ochotę ich tam wczoraj roznieść na kawałki. ofiarą moich nerwów padała także butelka z mlekiem, która stopiła się przy (za)DŁUGIm podgrzewaniu -> patrz: zupełnie o niej zapomniałam. morał?

brak morału.

dziś zaczyna się Mundial. a więc zamiast morału - emocje.

Brak komentarzy: