MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 21 lipca 2011

So give me Novacaine

jakby kiedyś nie było 'ruchu w interesie', to zacznę szybko węszyć grubszą sprawę. bo nie ma czasu na spanie. co to, to nie. zawsze coś. dzisiaj jednak w naszym codziennym filmie sensacyjnym pojawił się hmmm ... że tak to ujmę krwawy wątek.
Wiewiór jak wszystkie dzieci w jego wieku jest prawie jak perpetuum mobile. prawie, bo trzeba delikwenta karmić, czyli dawać mu napęd. w ruch puszcza się sam i trudno go zastopować. w większości przypadków upadki i wywrotki kończą się bezboleśnie, a w najgorszym wypadku jest siniak/otarcie i tyle. do czasu - dziś parę milimetrów dalej i Wredny straciłby swoje zębiska. polało się morze krwi i łez. Bogu dzięki skończyło się tylko na przygryzionej wardze i dużym strachu. i sama nie wiem, kto miał większego pietra - ja, czy Wiewiór. w pewnej chwili nie było wiadomo, kogo ratować pierwsze - wyjącego Wrednego, czy mdlejącą z wrażenia mnie.
uf, co za dzień!!!

Brak komentarzy: