MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 29 marca 2011

sturm und drang

No i mam małą buntowniczkę na pokładzie - wszystko jest na 'NIE'. jedzenie, spanie, spacer, butelka, a nawet zabawa. Wiewiór opanował do perfekcji przeczący ruch głowy i dawaj używać go na całego. jedyne, co jest na 'tak' to jajecznica. codziennie po spacerze leci do szafki w kuchni i wyciąga małą patelnię. strasznie to wzruszające - zawsze mam ochotę ją wtedy zacałować do nieprzytomności.
piękną wiosnę mamy. szkoda mi będzie -już mi właściwie szkoda, wyjeżdżać. codziennie chodzę na długie spacery i staram się wdychać Kraków każdą komórką. planty, Wawel, Bulwary nad Wisłą... zamykam oczy i zapamiętuję szczegóły, elementy, obrazy.
tak na pociesznie Wiewiór zrobił mi piękną niespodziankę (akurat tego jej nie uczyłam): kiedy zapytałam 'gdzie jest moja córeczka?', dumna jak paw pokazała na siebie palcem. dla takich chwil warto żyć.

Brak komentarzy: