MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 24 lutego 2011

pussy [without] boots

korzystam z chwilowej obecności mojej Drugiej Połówki, potocznie zwanej mężem i załatwiam sprawy niezałatwione i wymagające czasowego zaangażowania.
zazwyczaj nie bardzo mam czas na mierzenie butów, a więc dziś postanowiłam zaszaleć i wreszcie kupić buty przejściowe w rozsądnej cenie. i tu na obu frontach pełna klapa. na półkach pełno ... sandałów!!! jakbyśmy prosto z walonek przeskakiwali płynnie w upalne lato. a gdzie wiosna ja się pytam?!!! jedyna wersja - bez niebotycznej szpili - na realne polskie temperatury to kalosze, lub emo-adidasy. tematu cen nie poruszam, bo mam wrażenie, że komuś z decydujących-o-cenach-obuwia coś się pomieszało w głowach (eufemistycznie rzecz ujmując).

Brak komentarzy: