MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 19 lutego 2011

przygód kilka wróbla Ćwirka

kilka dni temu zostałam z klamką w ręce. dokładniej rzecz ujmując - z połową klamki i zatrzaśniętym na amen oknem w kuchni. ktoś spostrzegawczy mógłby stwierdzić 'ciesz się, że zamknięte' i miałby rację... co nie zmienia faktu, że coś z tym fantem trzeba by zrobić - nie mam ochoty podążać za trendem 'kiszenie się we własnym sosie' (przez całą zimę i jesień okna zabite na głucho, bo wiejeeeeeeeeeee).
tak w ogóle, to bywam z tzw. techniką i nie tylko,na bakier. a to mi radio nie działa (wtyczka nie w ten otwór), a to brama się z klucza nie otwiera, pomylę palniki i zapalam nie pod tym co trzeba. zdarzyło mi się również używać pilota do wieży celując nim w telewizor - byłam oczywiście święcie oburzona, że nie działa cholerstwo.
rekordy biję jednak z moim kochanym (ironia ironia!) macbook'iem. od samego początku nie mogliśmy się dogadać - ja swoje, on swoje. doszło do tego, że gadałam tylko ja, zazwyczaj używając słów niecenzuralnych różnej maści i - o zgrozo - waląc pięściami w delikwenta. obecnie znów używam starego dobrego Acera i tylko czasem, dla przyzwoitości, odpalam mac'a - popatrzę, popróbuję i ... znów mnie coś trafia, więc biedak stale ląduje zamknięty w torbie czekając na Mishę, lub lepsze czasy.

Brak komentarzy: