MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 17 lutego 2011

będę robić NIC, NIC będę robić

nie, nie wymyślę nic mądrego...
... dziś chciałabym 20 stopni na plusie, plaży i półnagich facetów w zasięgu wzroku.... eee, taaak, zagalopowałam się nieco. marzy mi się nicnierobienie, niemyślenie - totalny chillout. bez zegarka, pór karmienia/kąpania/spania/spaceru, bez TV (chociaż i tak nie oglądam), radia, polityki, gazet, banków, rachunków, terminów, PKP, LOT'u i AEROflotu, ząbkowania, sexu i fb. tylko leżak, szum fal i ja (no i ci młodzi bogowie, o których mowa wyżej ;P).

a teraz wersja dostępna do spełnienia, czyli sen na jawie:
- wanna (jako bliski zamiennik morza);
- kubek herbaty i Etopiryna, bo strasznie mnie głowa boli - prawie jak drink z palemką (palma to mi już dawno odbiła);
- Dr House odtwarzany w Mac'u (prawie jak bóg, a o laptopie nie wspominałam ;))

tak więc na mnie już czas... 'czas relaksu, relaksu, relaksu to czas'!

Brak komentarzy: