MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 27 lutego 2011

piątej klepki brak

tydzień bez migreny tygodniem straconym - to hasło powinno stać się moją dewizą. mam wrażenie, że niedługo zacznę łykać Ibuprom jak miętówki, bo ilość nie przechodzi niestety w jakość (patrz: głowa nadal boli).
weekend skłonił mnie do jeszcze jednej 'refleksji'. kiedy spotkam kogoś dawno niewidzianego zawsze, po prostu ZAWSZE, wyglądam jak debil. przeważnie z lenistwa , ale co tam. najzwyczajniej w świecie sobie odpuszczam i ubieram byle co, byle jak, to samo z włosami, za makijaż robią sińce pod oczami itd. kiedy już mi się wdaje, że 'ufff, na nikogo nie wpadłam na szczęście', słyszę 'czeeeeeeeeeeeeeeść Maria!' i mam ochotę zapaść się pod ziemię, lub desantować w kosmos.
nie, żebym była jakoś przeczulona na punkcie swojego wyglądu... no - może troszkę .... no dobra, przyznaję się - lubię ubrania itd, ale staram się zachować granice przyzwoitości. moja babcia mawiała, że klasę trzeba trzymać zawsze, bez wyjątków, nawet w domu - nie ma szlafroczka do południa, kobieta ma być zadbana - domownicy też ludzie.
tak, jasne, co racja, to racja. tyle, że jak się 'zrobię', to NIGDY nikogo nie spotkam. nawet pies z kulawą nogą nie zaszczyci mnie swą uwagą.
i bądź tu mądra, ha!!!!

Brak komentarzy: