MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 22 listopada 2010

moich sąsiadów sny

nie muszę się wcale bardzo wysilać, żeby słyszeć co właśnie robią moi sąsiedzi. piorą, wyrzucają śmieci do zsypu, słuchają metalu (chyba, bo nie jestem ekspertem od ilości łup-łupów gitarowych), drą się na dzieci/siebie/psa. jak w mrowisku. nawet w ciągu dnia. jakby ściany były z papieru - zero funkcji tłumiąco-wyciszajacych. człowiek nigdy nie jest sam - jak na podsłuchu, albo big brother'rze, tylko bez efektów wizualnych. jak dla mnie bomba. zegarowa.
a za szybą mróz. szczypie i maluje na czerwono policzki dzieci, a nosy dorosłym (głównie mężczyznom - ciekawe dlaczego :>). Wiewiór wytrzymał dziś na polu 30 minut, po czym zastrajkował na środku chodnika. bez wózka ani rusz - małe nóżki szybko się męczą.
duże też, tylko nikt ich o zdanie nie pyta.

Brak komentarzy: