nie muszę się wcale bardzo wysilać, żeby słyszeć co właśnie robią moi sąsiedzi. piorą, wyrzucają śmieci do zsypu, słuchają metalu (chyba, bo nie jestem ekspertem od ilości łup-łupów gitarowych), drą się na dzieci/siebie/psa. jak w mrowisku. nawet w ciągu dnia. jakby ściany były z papieru - zero funkcji tłumiąco-wyciszajacych. człowiek nigdy nie jest sam - jak na podsłuchu, albo big brother'rze, tylko bez efektów wizualnych. jak dla mnie bomba. zegarowa.
a za szybą mróz. szczypie i maluje na czerwono policzki dzieci, a nosy dorosłym (głównie mężczyznom - ciekawe dlaczego :>). Wiewiór wytrzymał dziś na polu 30 minut, po czym zastrajkował na środku chodnika. bez wózka ani rusz - małe nóżki szybko się męczą.
duże też, tylko nikt ich o zdanie nie pyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz