MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 8 listopada 2010

i'm back

sama nie sądziłam, że tak się z tego ucieszę - wróciłam na bloga!!!! przymusową przerwę zafundował mi nasz dostawca internetu, pozostawiając nas bez sieci na weekend. za takie rzeczy powinno się w dzisiejszych czasach wsadzać do paki za wysoką szkodliwość moralną czynu. wiem, wiem - nieco przesadzam. ale bez dostępu do netu czułam się jak bez ręki - tyle myśli w głowie, a tu taki klops. nie czuję się co prawda uzależniona od publicznego wywnętrzania się, ale czasem lubię coś po prostu na blogu napisać.
moje dziecko ma już rok. tylko tyle i aż tyle. a ja jeszcze żyję! hurrrra!!! i coraz więcej rzeczy mnie cieszy. być może dorastam. życiowo i do roli mamy. поживем - увидим.

Brak komentarzy: