MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 6 kwietnia 2011

read between the lines




wczoraj po raz pierwszy do prawie 2 lat jechałam meterm. wrażenia? YEAH! to tak jednym słowem rzecz ujmując. A dwoma? no cóż - nic się nie zmieniło: szybko i tłocznie. nawet mi chyba tego brakowało... pośpiechu, ruchomych schodów, których końca nie widać, wszędobylskich milicjantów i przeciągów.
wycieczka metrem odbyła się z okazji zakupów - do walizki weszły tylko rzeczy wiewiórcze, a ja zostałam w tym, co miałam na grzbiecie. tak, ja, pierwsza modnisia w okolicy, zostawiłam całą zawartość szafy w KRK. moja radość shoppingowa nie trwała zbyt długo. super, że jest tu tyle sklepów, ale dlaczego tylu ludzi wpadło na ten sam pomysł co ja i wybrało się na łowy rano? co oni tu nie pracują/ nie uczą się?!!!!? tłumy przy wieszakach, kasach i przymierzalniach. a nie daj boshe trafić na przecenę - 3 h z życiorysu gotowe. chyba nie pozostanie mi nic innego, jak - to straszne! - ograniczenie się do tego, co mam! aaa!!

Brak komentarzy: