MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 28 kwietnia 2011

mmm mmm mmm mmm

co delikatniejszych proszę o pominięcie tego posta, bo wkraczamy na grząski grunt.
ostatnio na tapecie jest nocnik. to jakaś masakra... po początkowej serii sukcesów dopadł nas kryzys i mam ochotę rzucić (!!!???!!! cóż za wyczucie!!) tym wszystkim w cholerę. jeszcze trochę i będzie mi się to śniło po nocach. ach, ach, te uroki macierzyństwa!
A żeby się nieco oderwać od tematu: chodzę z Wiewiórem dwa razy na spacer w celach towarzysko - rekreacyjnych. Wredny lata jak kot z pęcherzem to tu, to tam, a ja mam przynajmniej do kogo gębę otworzyć - każda z mam marzy o tym, żeby się wygadać. bez względu na granice i przynależność rasową, problemy i radości wszędzie takie same: je/nie je, śpi/nie śpi, kaprysi/dokazuje/nie słucha, JUŻ mówi/JESZCZE NIE mówi itp, itd.
a tymczasem za oknem - czyżby miał spaść deszcz? why?!!!
ps - od dziś także wersja ru.

рус.: главной темой в последнее время стал горшок. в начале все было просто замечательно, но сейчас ничего у нас не получается. еле сдерживаюсь, чтобы всего этого не бросить на ... Чтобы немножко отдохнуть, хожу гулять и общаюсь с другими мамашами - у всех такие же проблемы и радости.

Brak komentarzy: