MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 15 czerwca 2008

You better hurry up before the sprinklers come on


ostatnie dni in Moscow... prawie zapomnialam odebrac wizy tranzytowej (wracamy przez Bialorus.. yeah!). i zamiast po burzujusku poplywac statkiem po Moskwie, popedzilismy do ambasady. jeszcze piec dni...
wczoraj wyjechala Kama.. ja wiedzialam, ze najlepiej wyjechac pierwszym, a nie ostatnim... czemu ja zawsze mam racje? a wczoraj ogladalam z Misza zachod slonca na jego dachu. .. czyli komedii romantycznej cd.
czy to bedzie wielki obciach, jesli nie zdaze zwiedzic Kremla? grrrr, chyba tak. a wydawalo sie, ze mamy tyyyyle czasu. a doopa ;)
tak sie zastanawiam, co zrobic pierwsze w PL (ja nie moge - nie moge uwierzyc, ze jeszcze tylko 5 dni!!!) - isc na planty, poszwedac sie po Kazimierzu, jechac do Suchej czy sama juz nie wiem co. jerzy zalatwil mi prace - wiec spoko. jedno z glowy. za cos trzeba splacic dlugi, nie?
nie moge sie doczekac,zeby przytulic sie do mamy i zjesc normalny obiad. no dobra- na jedzenie nie moge narzekac - albo gotujemy u miszy, albo sie wloczymy po restauracjach ;)

Brak komentarzy: