MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 31 marca 2012

She's got a ticket to ride [But she don't care]

po czterech miesiącach (jak?!!?!? kiedy?!?!) na polskiej ziemi, czas pakować manatki i nieco opornie podążyć w stronę krainy wiecznych mrozów.
tradycyjnie już nie chce mi się jechać i równie tradycyjnie mam za ciężką walizkę. tak więc wszystko jak należy, można odcumować od rodzinnego Domu 1.
i nawet - nieco przewrotnie - cieszy mnie powrót zimy. przynajmniej nie będzie mi tak żal wyjeżdżać, jak rok temu. byle tylko nie myśleć, że w PL'u to chwilowy wybryk, a w Domu 2 standard gdzieś tak lekką ręką do maja.
tak więc od kwietnia - zgodnie z tytułem: Masha in Russia :)

Brak komentarzy: