MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 29 lutego 2012

I can't speak French so I let the music do the talking talking now

w zasadzie nie przywiązuję wagi do dat. jaka różnica? nie wierzę w piątki trzynastego, ani w szczęśliwe siódemki. data jak data, dzień jak dzień. nie kręcą mnie też czarne koty, plucie przez lewe ramię, czerwone tasiemki (od uroku) oraz inne gusła i zabobony. rozbite lustro? pech owszem, ale taki, że trzeba kupić nowe. rozsypana sól? trzeba posprzątać.
o istnieniu kilku z tych przesądów nawet bym nie śniła, gdyby nie książeczka do nabożeństwa mojej prababci. w rozdziale poświęconym spowiedzi jest jednak wyszczególniony cały ich zestaw, okraszony listą dokładnych pytań 'czy', 'jak' i 'kiedy' penitent dał się ponieść ludowym wierzeniom. mocne. szczególnie, że pisane językiem i składnią z początku wieku.
tyle z teorii.

a 29 luty? dzień gratis, premia od kosmosu raz na cztery lata.

Brak komentarzy: