MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 30 grudnia 2011

Cheers to the freakin’ weekend!!

po wczorajszej wizycie w aptece dochodzę do wniosku, że chyba nie ogarniam. przypomina mi to nieco syndrom pluskwy milenijnej, tyle, że wtedy ludzie wykupywali ze sklepów świece, kaszę i papier toaletowy, a teraz rzucili się po/na lekarstwa.
każde kolejne wydanie wiadomości - nie ważne, w radio, czy TV - jest stracone, jeśli nie trąbi się w nim o liście lekarstw i paskach insulinowych. ja wiem, że są chorzy, dla których pewne preparaty to kwestia życia lub śmierci, ale obecna panika zdaje się być sztucznie podsycana. ciekawe od czego ma odwrócić uwagę. a może ktoś ma na zbyciu parę partii leków? hmmm. a może się najzwyczajniej w świecie mylę.

czego sobie i Wam życzę w Nowym Roku.
m.

Brak komentarzy: