MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 11 września 2013

If you were a woman and I was a man (I'd like to try, another way)

miłość na przynależność narodową nie zważa. różnice kulturowe, językowe i hmmm, że tak się wyrażę, biurokratyczno - prawne, dla niej nie istnieją.
człowiek tak sobie buja w obłokach z motylami w brzuchu, a potem powoli otwierają mu się oczy, kiedy różnoracy urzędnicy kolejne 'kłody' mu pod nogi rzucają. i dopóki byliśmy sobie we dwoje, jakoś te przepisy nam specjalnie nie dokuczały. ja zostałam przy swoim nazwisku (dłuuuga historia), przyszłe potomstwo miało nosić nazwisko ojca. Soloviov (czyt. Sołoviov, z akcentem na ostatnie 'o'). i tu pojawił się pierwszy zgrzyt. pracownik krakowskiego USC 'zapomniał' poinformować nas, że trzeba zaznaczyć specjalną rubrykę, żeby nasze (teoretyczne wtedy) córki, mogły nosić poprawną w Rosji  żeńską formę nazwiska taty, z końcówką -ova/eva (SoloviOVA). i teraz mamy z tym ładne kwiatki, bo Wiewiór nazywa się Aleksandra Soloviev i tak w sumie, według przepisów rosyjskich jest ... chłopcem!
do tego dochodzi jeszcze brak tzw. 'otciestva', czyli imienia odojcowskiego. Wiewiór jest córką Mihaiła, więc w papierach powinno figurować Aleksandra Mihajłowna, ha! to absolutnie obowiązkowa świętość na wschód od Buga.  a tu czarno na białym: Aleksandra Anna. yyyyy, że co? nie dość, że zonk z nazwiskiem, to jeszcze 'błąd' w imieniu i otciestvie? dla niektórych to już za wiele. o tym, że się pomyliłam w dyktowaniu, dowiaduję się standardowo i zawsze. czasem nie skutkuje nawet informacja o tym, że dziecko urodziło się na zachodzie.
po którymś tam razie zaczęło mnie to nawet śmieszyć. trudno, taka wieczna walka z wiatrakami. ale czymże jest tu jednostka? odkręcanie wszystkiego jest już praktycznie niemożliwe, bo paszporty itd...
my i tak nie mamy najgorzej. koleżanka opowiadała mi o znajomej parze z Ameryki, której córka urodziła się w Moskwie. tata jest John Brown, a więc mała nazywa się Anna Johnovna Brown. to ci dopiero perełka językowa.
chyba się nigdy do tego nie przyzwyczaję. kiedy ktoś mi się przedstawia z imienia i otciestva, natychmiast oba zapominam, jako informację absolutnie zbędną. potem to zostaje mi tylko świecenie oczami. czasem dobrze jest mówić z wyraźnym akcentem. 

Brak komentarzy: