MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Cause that truth hurts and those lies heal

jak ja lubię takie niespodzianki. szczególnie tu, gdzie jako obcokrajowiec czuję się nieco bezradna w walce z systemem.
przedszkole, które do którego zimą przyjęto Wiewióra już nas nie chce, bo nagle zrobiło się popularne i atrakcji typu tłumaczone dokumenty im nie potrzeba. i znów wszystko trzeba zacząć od początku i liczyć na to, że gdzieś jeszcze w okolicy jest wolne miejsce. szanse marne. każda mama chciałaby albo do pracy wrócić, albo ją znaleźć. albo zwyczajnie odpocząć i pomyśleć co dalej.
a ja ... przez te ciągłe rozjazdy trudno określić horyzont i cokolwiek planować. ha!! planować - dobry żart. opanować i ogarnąć ledwie jest jak i kiedy. 3 miesiące to wcale nie tak dużo, jak by mogło się wydawać i ledwie człowiek walizkę wypakuje, już trzeba myśleć o powrocie. a tu czas najwyższy wybierać ... szkołę.
jeśli ktoś nieopatrznie pozazdrościłby takiego urozmaicenia życia - odradzam. to jest ciekawe i zabawne na krótką metę. owszem - nie nudzi mi się. wolałabym jednak wiedzieć, gdzie jest/będzie mój DOM. już bez cyferek i uzależnienia od wizy.

Brak komentarzy: