MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 3 października 2011

[Wake me up] when september ends


jak miło obudzić się i zobaczyć niebieskie niebo - nawet, jeśli termometr bezlitośnie sprowadza na ziemię pokazując 5 stopni.
i jakże przyjemnie nie grzebać w błocie... tak, tak, Wiewiór ma nową, sezonową, idee fiks: zbieranie kasztanów. rękami, prosto z ziemi. a potem w ilości półhurtowej taszczymy toto do domu i natychmiast o nich zapominamy. do następnego spaceru. chyba czas najwyższy wyrzucać je w tajemnicy przed kolekcjonerką, bo jak tak dalej pójdzie, to nam wiader zabraknie.
i jeszcze taka refleksja na koniec. niby żyjemy w nowoczesnym świecie, jesteśmy postępowi itd, itp. to skąd do cholery bierze się przesądność? dziś prawie padłam trupem na miejscu po tekście: 'takie piękne dziecko!! nie boi się Pani, że ktoś rzuci na nią urok? proszę natychmiast zawiązać jej czerwona wstążeczkę!!!' AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! ludzie!!! że się tak światowo wyrażę: WTF?!!!??!!

Brak komentarzy: