MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 13 października 2011

This used to be a funhouse But now it's full of evil clowns

po wczorajszej całodziennej bieganinie po przychodniach padłam wieczorem na dziób, dziś rano powtórka z rozrywki. a końca nadal nie widać.
dwa lata temu, chyba w marcu, przechodziłam to samo - badania na tzw. РВП (pozwolenie na pobyt czasowy). i również tym razem mogę śmiało powiedzieć, że celowe zamęczanie ludzi to specjalność tutejszych służb migracyjnych. chcesz mieszkać w Rosji? no to sobie pochodzisz po lekarzach, a może się poddasz i spasujesz - o to przecież chodzi.
pierwszy punkt na liście - oddawanie krwi na HIV. taaaa. prędzej się tu człowiek zarazi, niż w PL, ale nie ważne. pielęgniarka od drzwi wita mnie tekstem 'co wy wszyscy Gruzini tak do nas jedziecie?'. ha. jak miło - wyglądam jak Gruzinka. dobra. nie jest źle.
punkt drugi - przychodnia dla narkomanów. w okienku wita nas informacja: przyjmowanie interesantów we wtorki i czwartki (wczoraj była środa). chcę już do domu, mam dość - szpitale są rozrzucone bardzo daleko od siebie, daleko od metra, w jakichś zaułkach - koszmar. z opresji ratuje mnie urocza pani z recepcji, za radą której idę od kierownika placówki. on - są jednak jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie, też idzie mi na rękę i jazda do trzeciej przychodni.
szpital dla gruźlików. i tradycyjnie informacja: 'Prześwietlenie płuc tylko od 13 do 14. i nie więcej niż 50 osób w jeden dzień'. AAAAAAAAAAA!!!! jest 11 z groszami, a ja mam ponurą wizję kłębiących się przed okienkiem tłumów. czekać, nie czekać - oto jest pytanie. pani w okienku śmiało mogłaby zasilić szeregi moherowych beretów - tak jest uczynna. pomagają 'swoi' - tacy, jak ja wariaci, którzy starają się o te papiery: Rumun i para pięknych Uzbeków. potem pozostaje nam tylko nie tracić poczucia humoru. to 'tyle' na wczoraj.
dziś z sikami przez pół miasta. kocham to. dobrze, że Dziadek nas wyręczył i posiedział z Wiewiórem. nikogo przecież nie obchodzi, że nie masz z kim dziecka zostawić. eh!!!!

Brak komentarzy: