już październik.
jak dziwnie to brzmi. na blogu pojawił się zaraz po sierpniu... czary normalnie. ale z magii to by to było na tyle, bo proza życia skutecznie sprowadziła mnie a ziemię. padłam ofiarą własnej nieostrożności (żeby nie powiedzieć głupoty) i masz. podwiało mnie tak, że poruszam się z prędkością procesji w Boże Ciało, a schylić to się nie mogę wcale. i tak uroczo kuleję (jeśli można uroczo kuleć). jest jeden plus: wreszcie dotrzymuję tempa Aleksandrze, która chodzi jak Robocop.
oby tylko sprawdziło się powiedzenie 'do wesela się zagoi", bo w następną sobotę ślub M.i M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz