MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

lato, lato, lato ach! to Ty :)

kalendarz nie kłamie - już sierpień.
wakacje. moje - te rodzinne - nie doszły do skutku przez mieszankę wybuchową pogoda/zepsute rury/'nie mam czasu'. nawet się nie dziwię, że jakoś z tego powodu nie płaczę. czasem lepiej nie forsować planów na siłę i przyjąć pozycję' poczekam i popatrzę'.
za to wakacje 'romantyczne' przed nami. w piątek Gdańsk. z jednej strony nie mogę się doczekać, bo ... wreszcie się wyśpię. sad but true. mało romantycznie? wiem .... ale przez Turkucia łóżko kojarzy mi się prawie wyłącznie ze spaniem. tak do rana, przez całą noc. bez wstawania, wypadających smoczków i bolącego brzuszyska. z drugiej - przecież ja będę tęsknić do mojego Diabełka Tasmańskiego... a co, jak dostanie histerii - kto ją utuli? buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!! tak źle i tak niedobrze.

Brak komentarzy: