juz po wizycie w banku - placenie rachunkow, i z chlebem z Ashana. a potem ...piechota na 11 pietro - sasiedzi wozili meble i zablokowali winde :>. no z rana cud-miod-i-orzeszki. Fasolka sie na mnie obrazila i spi. ufffffffffffff - nadal odczuwam miesnie nog, choc przeciez regularnie cwicze. zemsta wczorajszej czekolady?
do tego przychodzi Tanya i musze posprzatac...naczynia z kolacji walaja sie w zlewie, a ja marze o drzemce. ot i co.
pozniej - po spacerze na Chistykh Prudakh. pieknie, nie za cieplo, tlumnie. i babskie rozmowy o zareczynach, ich braku, rodzinie i takich tam. zabawne- mnie jakos ominely podchody za pierscionkiem zareczynowym - jakos tak Misha sam z siebie doszedl do tego kroku. ale widze, ze inni panowie tacy szybcy nie sa. ciekawe co ich tak naprawde przeraza - wydatek na bizuterie (krakowskie myslenie i podejscie), czy to, ze pewnie trza sie bedzie jednak ozenic...
MOSCOW CITY, RUSSIA
środa, 5 sierpnia 2009
wtorek, 4 sierpnia 2009
w sam raz dla komara
codziennie swedzi mnie w innym, nowym miejscu. i prosze nie zarzucac mi, ze sie nie myje. to te cholerne komarzyska ruskie. uwziely sie na mnie, a mishy nie tna. ciekawe czemu?
Moskwa tonie w deszczu. ochlodzilo sie i wszyscy przesiedli sie z metra do aut. a to oznacza komrek bez poczatku i konca. nawet kawa nie pomaga - przeciez to bezkofeinowa. a w Domu 2 tyle do zrobienia- pranie, prasowanie, mycie, szorowanie itd. kierat bez konca. i pytanie- czy dac facetowi zrobic 'na odwal sie' czy zacisnac zeby i samej zrobic perfekcyjnie? czy to jest dobra metoda? pewnie nie... ze zacytuje Timberlake'a:
Moskwa tonie w deszczu. ochlodzilo sie i wszyscy przesiedli sie z metra do aut. a to oznacza komrek bez poczatku i konca. nawet kawa nie pomaga - przeciez to bezkofeinowa. a w Domu 2 tyle do zrobienia- pranie, prasowanie, mycie, szorowanie itd. kierat bez konca. i pytanie- czy dac facetowi zrobic 'na odwal sie' czy zacisnac zeby i samej zrobic perfekcyjnie? czy to jest dobra metoda? pewnie nie... ze zacytuje Timberlake'a:
tell me: is this fair?
grrrrrrrrrr - pranie trzeba wywiesic.
pozniej: zimno sie zrobilo. nawet okno zamknelam. alez mam ochote na czekolade. ciekawe, czy jest jeszcze w lodowce?
jest. skaranie boskie- toto idzie w tylek, nie? skupie sie wiec na morelach. udalo mi sie kupic za 9 zl za kilo. i mniejsze wyrzuty sumienia, jakby co.
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
stop:klatka
jakiz mily poranek -odnalezc w szafce niedomyte kubki po herbacie (chyba) w liczbie sztuk 4. brrr!!! nie- mycie, a raczej porzadne mycie, to nie dla Facetow. oni sa stworzeni do rzeczy wiekszych. ale raczej nie polecam pytac jakich. czymze jest brudny kubek wobec wiecznosci? hmmm ... pytanie raczej retoryczne.
pozniej- brak polskich znakow ogranicza nieco moja ekspresje tworcza. jednak mysli powinno sie wyrazac poprawnie i gramatycznie i ortograficznie. no ale. cos za cos.
czeka mnie gotowanie obiadu /obiado-kolacji. na sama mysl robi mi sie slabo - wypadlam z formy. nie ma to jak kuchnia Mamy. haha. a tu teraz mysl czlowieku co by tu upichcic jadalnego. piers kurczaka w pomidorach i paparyce? hmmm ... (zlapalam mula - gdzie sie podzialy moje kulinarne zdolnosci? ze tak powiem zdechly. z przejedzenia - kuchnia Domu 1).
yyyyyyyyyy mieso prawie samo wyszlo. grrr - faceci. juz nie wspomne jaka date przydatnosci mialo. co za smrod!!!!!!!!!!!! a wiec z obiadu miesnego nici. z mojej cierpliwosci rowniez. calm down!!!
latwo sie mowi.
pozniej- brak polskich znakow ogranicza nieco moja ekspresje tworcza. jednak mysli powinno sie wyrazac poprawnie i gramatycznie i ortograficznie. no ale. cos za cos.
czeka mnie gotowanie obiadu /obiado-kolacji. na sama mysl robi mi sie slabo - wypadlam z formy. nie ma to jak kuchnia Mamy. haha. a tu teraz mysl czlowieku co by tu upichcic jadalnego. piers kurczaka w pomidorach i paparyce? hmmm ... (zlapalam mula - gdzie sie podzialy moje kulinarne zdolnosci? ze tak powiem zdechly. z przejedzenia - kuchnia Domu 1).
yyyyyyyyyy mieso prawie samo wyszlo. grrr - faceci. juz nie wspomne jaka date przydatnosci mialo. co za smrod!!!!!!!!!!!! a wiec z obiadu miesnego nici. z mojej cierpliwosci rowniez. calm down!!!
latwo sie mowi.
niedziela, 2 sierpnia 2009
cola i kawa
bo sennosc nas ogranela wczoraj i do dzis nie przeszla. choc dzis Dzien Desantnika i pelno w metrze pijanych zolnierzy, jakos nawet ich wrzaski nie sa w stanie podniesc mi cisnienia.
ufff- mielismy gosci - siostra mishy przyprowadzila Sashe - synka. jest poprostu boski i wyglada jak laleczka. i ma niespozyte sily - nie usiadl spokojnie ani na chwile. nasza Fasolka odstawila pokaz zazdrosci i kopala jak szalona - madre dziecko, prawda? :D
zwienczenie dnia - zakupy na caly tydzien w Ashanie przeszly nader spokojnie. mimo kupy rzadnych jedzenia i papieru toaletowego ludzi. moja jedyna zachcianka - pomidory i szprotki; Misha jak rasowy facet skupil sie na piwie i ozywil wyraznie przy parowkach. ehhh. chleb i inne bardziej 'doczesne' produkty to nie meska bajka. proszek do prania? a co to takiego?proza zycia ot i co. a papier toaletowy tez nieglupi wynalazek.
podobnie jak kanapka z masdamerem i ogorkiem kiszonym .... jakby kto pytal to Fasolka jest glodna ;)
ufff- mielismy gosci - siostra mishy przyprowadzila Sashe - synka. jest poprostu boski i wyglada jak laleczka. i ma niespozyte sily - nie usiadl spokojnie ani na chwile. nasza Fasolka odstawila pokaz zazdrosci i kopala jak szalona - madre dziecko, prawda? :D
zwienczenie dnia - zakupy na caly tydzien w Ashanie przeszly nader spokojnie. mimo kupy rzadnych jedzenia i papieru toaletowego ludzi. moja jedyna zachcianka - pomidory i szprotki; Misha jak rasowy facet skupil sie na piwie i ozywil wyraznie przy parowkach. ehhh. chleb i inne bardziej 'doczesne' produkty to nie meska bajka. proszek do prania? a co to takiego?proza zycia ot i co. a papier toaletowy tez nieglupi wynalazek.
podobnie jak kanapka z masdamerem i ogorkiem kiszonym .... jakby kto pytal to Fasolka jest glodna ;)
sobota, 1 sierpnia 2009
po-ranki


poranki bywaja ciezkie. nawet, jesli nie boli glowa (puk puk w niemalowane). hmmm - tydzien temu byl slub - juz tydzien temu. az sie wierzyc nie chce. moze dlatego, ze wpadlam odrazu w drugi swiat - patrz wielka, spocona od upalu Moskwa.
registarcja zalatwiona, wiec mozna pojsc na wiekszy spacer bez obaw, co bedzie, jak Cie zlapia. hahah :)ale jakos tak leniwie sie zbieramy. trza by meza pogonic. zdecydowanie :)
registarcja zalatwiona, wiec mozna pojsc na wiekszy spacer bez obaw, co bedzie, jak Cie zlapia. hahah :)ale jakos tak leniwie sie zbieramy. trza by meza pogonic. zdecydowanie :)
pozniej:
Plac Czerwony zaliczony - w upale i z tlumem turystow i par mlodych. nawet zal sie zrobilo, ze swojej sukni nie przywiozlam - zamiast ze Szczurkiem fotografowalabym sie z mezem - jeszcze raz :)
tzw.wyprowadzanie Marii na spacer zakonczylo sie wizyta w sklepie i ...moim snem. Misha dzis gotowal- salatka Oliwie z ksiazki kucharskiej od Ani i Kuby. dzien leniwy i lepki od temperatury.
a teraz kolejna dobra decyzja- nie idziemy nigdzie. i dobrze- od godziny szaleje burza z gradem. ulicami plyna rzeczki, a deszcz umyl nam okna. Moskwa spowita chmurami - cos mi to przypomina- czyzby zime? oooo powoli wychodzi slonce :), a jednak mamy sierpien. juz sierpien... время течет...все течет ... :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)