MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 5 marca 2008

this is the way U left me - no hope no love no glory, NO HAPPY ENDING

czas na pakowanie!
yyyyyyyyyyyyyyyyyy zamienię wyjzad stypendialny MEN na ... cokolwiek!! są chętni?

Później: jedno jest na plus - pożegnanie nie wypadło łzawo. i w sumie nawet powinnam się cieszyć. stchórzyłam , nie powiedziałam MU, że GO kocham....że uciekam.... To takie upokarzające - przyznawać się publicznie do porażki, do braku szans.. ON tego nigdy nie przeczyta. nie dowie się, jak bardzo chciałabym się zbudzić z tego złego snu... przy nim. cholerna romantyczka.
a dziś żegnam się z moimi best friends i mam nadzieję, że oni .. Och, ja wiem, oni mnie wspierają i dzielnie sekundują ...zerwaniu ..na zawsze. Boże, jak strasznie to brzmi. czy ja kiedykolwiek zacznę się uczyć na własnych błędach?

nienawidzę Markowskiej, ale...
radzę sobie świetnie, przecież wiesz..ale tam na dnie, został Twój ślad...
bo świat się pomylił..





wtorek, 4 marca 2008

mamy wizy!!! (set me free)

teraz to już nie wiem, czy się cieszyć, czy nie, ale dziś odbieram wizy i kupujemy bilety. kurna, nie jest to wiadomość, która mnie pozytywnie nastraja. fajnie się o czymś takim myśli i mówi, gdy jest daleko. ale gdy puka do drzwi..oj! pomijając kwestie finansową (masakra!!). ale jeśli wyjeżdżamy 6tego, a wizy mamy do 20 czerwca, to nie będą to nawet 4 pełne miesiące. Mania - dasz radę!!!
próbuję zebrać myśli od rana. umyłam nawet lodówkę, żeby tylko nie mieć za dużo czasu na głupie przemyślenia.
czy to na pewno o mnie?
Wiem, że jestem jedną z tych, co nie boją się żyć.
Gdy dzień zmienia się w ciemna noc,
Ńie przestraszy mnie nic.

Później: no dobra. nie chce mi się jechać, boje się !!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! nie mam ochoty się pakować, jechać, a co, jak czegoś ważnego zapomnę?
Na 18'ta jestem ustawiona z Marzeną i dziewczynami na pożegnalna kawę, a potem lecę do domu, bo wpada Szwagier powiedzieć 'good bye'. a ja umieram z nerwów. a co, jak się nie uda?
a ON... odezwał się i zapytał, czy mam jutro czas.. powinnam odejść bez słowa. ale .. ja wiem, to bez szans i bez sensu.
Yet everyone around me
Thinks that I’m going crazy, maybe, maybe

But I don’t care what they say

I’m in love with you
They try to pull me away
But they don’t know the truth
Gdyby wszystko było prostsze, gdybym nie czuła tak mocno, tak intensywnie. gdyby mozna było sobie powiedzieć STOP, ale to nie działa. i pędzisz, jak rozpędzony bolid, bez hamulców, z góry..
Cholera, woda mi wykipiała ;)

mamoooooooooooooooooooooooooooooooo

poniedziałek, 3 marca 2008

I fell infected ..I'm fallin' apart.. just like a criminal..

co za dzień !!!!! zostałam wyrzucona z pracy i to w ...wsko chamskim stylu, ale ostatnie słowo należało do mnie. poszłam do tego .... mojego ex szefa (hehehe - ściany mają uszy:P) i podziękowałam za możliwość pracy. na co on zbaraniał i... hahahaha.. powiedział : 'to ja dziękuję i POWODZENIA!' . Ludzie - bocian ma coś w rodzaju serca! domyślałam się, że tak będzie - zamiatanie podłogi przez 3 h niczego dobrego nie wróży :>. no i oczywiście artystycznie się poryczałam przy pożegnaniu z panem Marianem i całą resztą. ehhhh, będzie mi brakowało śniadanek w ergo.. gdybym wiedziała, że dziś był ten 'ostatni raz' ... trudno -nie czas na łzy. nie oszukujmy się - mam większe ambicje niż klejenie - z całym szacunkiem - taśmy do półek.
chciałam powiedzieć tyle rzeczy tylu osobom, a tu :) zonk. chciałam zrugać vipę z leserowni, przyznać się, że Czesiek zabójczo mi się podobał ( a olewał mnie calkiem ;P), że Robert to tchórz... Może to i lepiej - kobieta powinna być tajemnicza.
ostatni raz widziałam JEGO ... taką miałam ochotę się przytulić i ... jakie to teraz ma znaczenie? zabawne - ON nie korzysta z internetu (!!!!!!) i pewnie nigdy się nie dowie, jak bardzo mi na NIM zależy.. I że tak naprawdę uciekam z ukochanego krk na wschód. to tajemnica :) - nie pytajcie mnie, co ja w NIM widzę, bo nie wiem.... może to, że jesteśmy tak podobni, mimo, że NIC nas nie łączy?? jeśli nie liczyć tego ,że wszystko nas dzieli... ENOUGH.
widziałam się z Moniką -jak dobrze wiedzieć, że mam obok siebie takie osoby :*** (wiem, że czytasz mojego bloga ;P).
a teraz powinnam się poważnie zastanowić, co ze sobą zabrać - moje serce zostaje w krk.... nostalgicznie coś dzisiaj. powiedziałam Asi - jedźmy w cholerę, miejmy to za sobą....

niedziela, 2 marca 2008

...i'm so excited...

w taka pogodę na samą myśl o wyjeździe robi mi się słabo. do tego perspektywa jedzenia ryżu przez 4 miesiące to coś, czego wolałabym uniknąć.. ale przynajmniej zmieszczę się w mniejszy rozmiar ;p.
powinnam przygotować listę rzeczy do spakowania, ale jak się znam i tak będę to robić w pośpiechu i czegoś napewno zapomnę.. jak to ja. jutro pracuję, we wtorek pożegnanie, a w środę nerwy. pojedziemy jakieś dwa do trzech dni - kupa czasu na przemyślenia. a teraz to walczę z przemożną chęcią zaśnięcia na klawiaturze :).
...nasza-klasa nie chodzi, no co za motyw!! :P

YMCA... YMCA :P ..... do czego to doszło!!

sobota, 1 marca 2008

wiatr... yyyyyyyyy...ze wschodu?

ale wieje... a ja sobie leżę w łóżku znowu, bo mnie bierze /tym razem nie tylko cholera/. miałam sobie poimprezować , ale ostatecznie wolę nie przegiąć.
heh...jak dziwnie wyszło - tak się bałam i chyba miałam rację - teraz 'my' to dwoje obcych sobie ludzi. nie powiem, że to nie boli. ale wolę taka pewność, niż wahanie i niepewność.
a czwartek coraz bliżej.. teraz mi to kompletnie obojętne. będę tęsknić.. już tęsknię..ale czas na zmiany. i tego się 3majmy :) to było moje marzenie...yyyy, czemu piszę w czasie przeszłym? bo teraźniejszość przedstawia się ...

a w tle dziś Boney M.....
...Rasputin....