MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 7 października 2012

Let's dance, put on your red shoes and dance the blues


powiało zimą. tak na poważnie. podobno słońce i temperatury dodatnie mamy już za sobą (coś dla pesymistów), lub w dalekiej perspektywie - wiosną, czyli w maju (coś dla optymistów). ja zaliczyłabym się raczej do realistów, więc z ciężkim sercem schowałam nasze kamizelki i wyjęłam wszelkiej maści kombinezony i kurtki. jutro powinnam dogrzebać się do walonek i wtedy z czystym sumieniem (i ciepłą nogą) będę mogła wkroczyć w 9-ciomiesięczny okres zimowy.
Wiewiór codziennie rano, natychmiast po przebudzeniu, pyta:
- juś zima?
taaaa. któregoś dnia - a czuję w kościach, że już niedługo - przyjdzie mi odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. do tej pory warczałam 'dzięki Bogu, jeszcze nie!' i cieszyłam się najmniejszym kawałkiem niebieskiego nieba i każdym promieniem słońca. ostatnio Halios chyba zupełnie o nas zapomniał i zamiast złotej, mamy ołowianą jesień z huraganowym wiatrem. dobrze, że chociaż grzeją, bo moje korzonki zaczynały strajkować. cóż, na wschodzie bez zmian.

Brak komentarzy: