MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 10 sierpnia 2012

Some useless information Supposed to fire my imagination

dziś rano powiało jesienią. brrrr... czas odgrzebać cieplejsze ciuchy i kupić bilety powrotne do Mordoru. okrutne, ale prawdziwe.
Wiewiór coraz częściej pokazuje swój wredny charakter i neguje wszystko, co tylko może. a jak nie może, to przynajmniej się stara. wstawać z łóżka nie chce, przebierać się nie chce, jeść nie będzie, na spacer nie pójdzie, zabawki nie pożyczy, rąk myć nie zamierza. od rana do wieczora NIE. czasem się zastanawiam, jak nasza Mama przeżyła z bliźniakami. ciarki przechodzą na samą myśl. a może czasy były inne? może nadmiar zabawek/infromacji/możliwości wcale nie jest taki dobry dla dzieci? dobra doczesne w ilości hurtowej potrafią totalnie przytłoczyć i o ironio - zanudzić małego delikwenta. jako rodzice chcemy dobrze, ale czasem wychodzi zupełnie na opak.
nie dajmy się zwariować. gdybym chciała ulegać wszystkim prośbom Wrednego to już dawno bym go zgubiła w morzu plastiku, pluszu i plasteliny.

Brak komentarzy: