MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 24 maja 2008

lift me up > MAN U !!!!! :) >foty z finalu!









































































































































22.05
PO meczu J było MEGA SUPER ZAJEBIŚCIE!!!!!!!!!!!!
Podobało mi się wszystko – od jazdy metrem pełnym Anglików, do powrotu o 3 rano. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zadzwonić do domu, do Kuby i do Szwagra. Przepraszam Was! Atmosfera była świetna – nigdy nie marzyłam, że zobaczę na żywo Christiano Ronaldo i Lamparta. Nie wymienię wszystkich, bo po co – i tak wiecie, kto gra w MU i Chelsea. Siedzieliśmy na trybunie MU, ale nie tej dla fanów, więc było drętwawo czasem, ale i tak tych przeżyć nie da się przekazać pisząc bloga. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy strzelali karne. Chyba nikt nie wierzył w wygraną MU, kiedy Ronaldo przestrzelił. I dzięki Bogu Terry też spudłował – nawet nie wiecie, jaki był wrzask na naszej połowie stadionu! A kiedy Anelka spudłował – to jest nie do opisania.
Dla takich emocji warto żyć. A mówiąc szczerze, kiedy jechałam na stadion ... przeszła burza i wsiadając do metra, byłam całkowicie mokra. Buty, spodnie, nawet t-shirt pod kurtką. A nie powiem, żeby był upał- jakieś 8 stopni. Ale jakoś przeżyłam, bo na miejscu było gorrrrrąco ;).
Tyle chciałam Wam napisać, że teraz brakuje mi słów. Załączę fotki, ale nie są najlepsze- mój kochany aparat jest nieco słaby, a ‘profesjonalnych’ nie wolno wnosić na stadion.
Trochę liczyłam na to, że będzie jakaś bójka, ale nic z tych rzeczy. Tam była kupa milicji i wojska. I o to pokłóciłam się z Miszą. Mnie się to nie podobało – nie zrobisz kroku bez ich zgody. Ja nie jestem do tego przyzwyczajona i chyba nigdy do końca tego nie zrozumiem. Jasne – musiało być bezpiecznie. To zrozumiałe. Ale patrząc na ich twarze można było się przestraszyć. Takie tępe gęby w szarych mundurach. A ponieważ na stadionie było jakieś 94 % facetów, prawie wszyscy milicjanci z nudów gapili się na mnie (i pewnie na inne dziewczyny też) bardzo nachalnie. I tak – na trybuny nie wolno wnieść zakręcanych butelek (zakrętki rzucasz pod nogi pilnujących milicjantów), puszek i takich tam. I przechodzisz kontrolę osobistą na każdej bramce.
A dziś już 22’gi... czyli za 30 dni widzimy się w Gorączce ;)

21.05
DZIŚ MECZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! HURRA!!!
Już się doczekać nie mogę. liczę godziny – nawet dziś rano, gdy siedziałam w czytelni, wyliczałam ile czasu zajmie dojazd itd. Poślę Wam sms’y ze stadionu, jak będzie działać sieć.
Wczoraj poszliśmy sobie na spacer do kolejnego parku. Nawet nie wiedziałam, że w Moskwie jest tyle pięknych zielonych miejsc. I była super fontanna. I ruskie disco polo. A potem znów dostałam różę.. czuję się nadal, jak w filmie romantycznym i nie powiem, żeby to nie było miłe ;).
Najgorsze jest to, że musze pisać tą cholerną magisterkę! Cały czas czuję ten nacisk, to jest koszmarne. Wczoraj przesiedziałam 8 godzin przed ekranem lapa i ...wymęczzyłam jedno zdanie. Super tempo – sama się sobie zazdroszczę w takich momentach. A dziś dla odmiany właśnie piszę dla Was posta, zamiast analizować te cholerne wiersze Sołoguba. Grrrr! No dobra – starczy moich narzekań – dziś mecz!!!!
Yyyyyyyyyyyyyy czemu leje i jest 10 stopni? ;((((((((((((

19.05
No, dziś nastał dzień zabijania wyrzutów sumienia- cały dzień zwiedzałam. Byłam w domu Mariny Cwietajewej, domu Gorkiego, na Patriarszych Prudach (kto czytał ‘Mistrza i Małgorzatę’, wie co to za miejsce!)i siedziałam na tej samej ławce, co Woland. Super, prawda? Potem postanowiłyśmy iść na Cmentarz Wagańkowski – tam jest pochowany Wysoki i Jesienin. Wszystko super, tylko odległości w Moskwie to duża rzecz, a my wszędzie na nogach. Ale fajnie było – pogodę mamy świetną. 20 stopni w nocy to lekka przesada, ale już nie narzekajmy.
A we środę święto – MECZ!!! Już się nie mogę doczekać. Ludzie- Champions League na żywo! Nigdy nawet o czymś takim nie marzyłam. A tu o 22,45 poczuję TO.
SPAĆ!:)

18.05
Minął kolejny tydzień. Tydzień biblioteki, spisywania notatek i cudownych wieczorów z Miszą. W piątek kino – polecam super film z Collinem Farrellem, chyba po polsku „Dzień w Bruggi”, ale dokładnie nie pamiętam. Świetna rzecz! Polecam również spacery po Cistych Prudach ;), ale tego niestety nie możecie poczuć w Krk.
Z soboty na niedzielę, czyli dziś, była noc muzeów w Moskwie, wszystkie za darmo. My byliśmy w galeriach sztuki nowoczesnej – performance, światła. Spoko, tylko za dużo ludzi, jak dla mnie. No i muzeum Majakowskiego – też świetna rzecz.
A dziś po kościele pojechaliśmy do Carycyna. To przepiękna letnia posiadłość Katarzyny II (mam nadzieję, że się nie mylę ;) ). Cudowny zamek z parkiem, fontanny, te sprawy. Cudo! Wiecie, odkryłam dziś, że na mapie super się siedzi ;) w parku. Normalnie czułam się jak Julia Roberts w „Nothing Hill”. I rzeczywiście, piwo Reds ma tu zupełnie inny smak.
Zaraz idę na urodziny dziewczyny z Bydgoszczy... wiecie co? Kurcze, człowiek nigdy nie wie, jaka niespodzianka czeka go za przysłowiowym zakrętem. W sensie na plus.
Ależ ja jestem refleksyjna, patrzcie no. Ale kurcze, życie jest piękne! J
Na zdjęciach (mam nadzieję, że się załączą!): Carycyno, muzeum Majakowskiego i sama już nie wiem co :P.

15.05
Wiecie, że wracamy za miesiąc...znaczy JA wracam! J do mojego kochanego Karkowa, do Was! Jakoś przestałam liczyć dni i chyba jednak będzie mi strasznie ciężko stąd wyjechać. Nawet nie ze względu na Miszę. Uświadomiłam sobie właśnie, że dziwnie będzie nie zobaczyć na Rynku Cerkwi Wasyla Błogosławionego (wiecie – to ta z kopułami jak lody ;) ). Ale za to będzie Mariacki, prawda?
Wczoraj były urodziny Csilli, Słowaczki. Misza się na mnie obraził, bo nie chciałam tego wieczoru spędzić z nim. Jego strata. Bardzo fajnie było, pogadałyśmy sobie w międzynarodowym gronie, a do tego pierwszy raz jadłam w tym roku truskawki!!!
A dziś pojechałyśmy zwiedzać Kreml.. ale okazało się, że dziś czwartek, a Kreml jest zamknięty we czwartki. Grrrrrrrr! Nie ma to, jak wstać o 8’ej, jechać godzinę metrem i pocałować klamkę. Tak więc poszłyśmy zobaczyć Lenina, a raczej to, co z niego zostało. Zacznijmy od tego, że wcale tak łatwo nie jest tam dojść. Wejście jest tylko z jednej strony i trzeba czekać na wypizdowie, żeby ..postać w następnej kolejce.. do przechowalni bagażu. Nie wolno mieć ze sobą ani torebki, ani komórki, ani aparatu – nic. No dobrze, że majtki wolno mieć na tyłku. Wszędzie jest pełno bramek i milicjantów. Idzie się wzdłuż murów Kremla i ogląda płyty nagrobne ‘zasłużonych’ komunistów. Aż się włos na głowie jeży – tam leżą Stalin, Dzierżyński, Żdanow i inne potwory, o których się uczymy na historii. A tu człowiek patrzy na ich groby... tak, jakby w tym kraju nagradzali za popełnienie zbrodni pochówkiem w tym strasznym miejscu. To chyba najstraszniejszy cmentarz na świecie. Sami ludobójcy.
A potem włazi się do Lenina. Od progu wita człowieka zagęszczenie milicjantów. Panuje kompletna cisza i półmrok, czerwień i czerń marmurów. Kilka razy się zakręca i już. Lenin... lub to, co udaje Lenina. Nie wolno się zatrzymywać. Jak dla mnie na pierwszy rzut oka widać, że to już nie zwłoki, a jakaś woskowa kukła. Właściwie to to jest grób i nie dziwi mnie konieczność zachowania milczenia. Ale bawi mnie ta cała maskarada i wzniosła atmosfera powagi i kultu. Gdyby nie to, że co 2 kroki stał milicjant, roześmiałabym się na głos. Jak można pokazywać czyjeś zwłoki i to jeszcze podrobione, całemu światu i udawać, że to nie jest morderca? Tak – wiecie, tutaj nic mnie już chyba nic nie zdziwi. To kompletnie inna mentalność i Europejczyk nigdy tego nie zrozumie. Słowa „Rosji rozumem nie objąć” są prawdą. To po prostu trzeba zobaczyć i poczuć.
Jakby tego było mało, to jeszcze jest strasznie zimno. Masakra- świeci słońce, pada śnieg i jest jakieś 3 stopnie. I wieje. Szczególnie na Placu Czerwonym.
Czy ja się już chwaliłam, że idziemy we środę z Miszą na finał Champions League? Tak? :P no to wybaczcie. Ale tak się cieszę, że nie mogę wytrzymać J. Zobaczę Manchester United i Chelsea!! Na żywo na Łużnikach. To jak bajka! Obiecuję, zrobię fotki!
Jak jacyś juppies normalnie. Te bilety kosztują fortunę. To nie bardzo mój świat, ale czemu by nie spróbować?

PÓŹNIEJ – nad Moskwą zapada wieczór. Chciałabym napisać, że ciepły, bo majowy, ale nie mogę ;). Przed chwilą gadałam z mamą... mam nie przesadzać i nie myśleć negatywnie. Bo przecież ludzie też tak żyją. I Kraków wcale nie jest tak daleko.
A jutro mamy iść kupić bilety do domu ... Mama się zdziwiła, że zostaję do 20’tego, ale powiedziała, że ‘no tak, ja już wszystko wiem’ ;).
Ej, ja chyba miałam pisać magisterkę, co? Jutro rano do biblioteki, potem do akademika, obiad, spanie, a wieczorem kino i impreza. Sounds good ;).
PS: na zdjęciach – Chram Wasyla Błogosławionego (lody!!), flaga rosyjska, Csilla i ja w kolejce do Lenina, ja i bez, a ekipę z fotki imprezowej znacie, prawda? (co robicie 22 czerwca popołudniu?!?)
28’ego jedziemy do Petersburga!!!!!!!!!!!!!!!! J


1 komentarz:

evka pisze...

Zazdroszcze tego meczu:-) wiem jaka atmosfera jest na takich meczach;-) Fajnie że udalo Ci się to zobaczyć;-)