MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 9 maja 2008

Dzien Zwyciestwa.. czyli wszystko DUUUUUUUUUUUUZE ;)





























07.05.2008
Wstałam dziś o 11’tej i to tylko dlatego, że było mi zimno. Tak wieje spod okna, że czułam się, jakbym spała pod namiotem. Zaraz idę zanieść spodnie do pralni i wejdę –I hope – na neta.
Wieczorem idę na kawę z Miszą, ale tym razem stawiam ja. I tak już mu powiedziałam, że stać mnie tylko na Mac’a, więc niech się nie nastawia. A on się roześmiał i oczywiście zgodził. Tak więc dziś mniej romantycznie, ale za to po studencku. Ale jutro koniecznie muszę załatwić bibliotekę. Nie mogę tego wiecznie odkładać. A co tam, sfotografuję te książki i tyle. Nie będę przepisywać. Bez przesady.
A my sobie słuchamy rosyjskich pieśni związanych z Dniem Zwycięstwa (9 maja). Już Wam pisałam, że pół miasta jest zamknięte, bo od miesiąca są próby parady. Chłopcy chodzą w tę i z powrotem cały dzień. A do tego wszędzie wiszą plakaty, sławiące zwycięstwo. Super- tylko jakby nieco to dziwne – oni mają swoją własną wersję historii: „Wnuki dziękują dziadkom za wyzwolenie” i tego typu inne slogany. Ale ta muza jest .... propagandowa..... „Ostatni raz możemy się przysłużyć ojczyźnie i zginąć w śmiertelnym boju” :>. Gdzie ja jestem?!
Dobra, idę na ten Internet. Perspektywa ubierania się i złażenia na parter mnie zabija.. ależ ja mam dziś lenia! Już 14’ta? Niemożliwe!

06.05.2008
Dziś była wypłata stypendium i my wszystkie, jak prawdziwe kobiety, poszłyśmy na zakupy. Dwie koszulki i dwie książki - dla zabicia wyrzutów sumienia ;). Niestety, wraca do nas zima. Kiedy siedziałam w trenczu i t-shircie na Placu Czerwonym, zamarzałam. A w nocy ma być 2 stopnie. Jakoś nie chce się już wychodzić, wiecie?
Nawet, jeśli prawie codziennie dostaję kwiaty ;). Eh, jakież to romantyczne! I chyba o tym właśnie marzy każda kobieta, prawda? O kwiatach, winie, spacerach i romantycznych kolacjach. Tak. Tylko, że gdzieś tam czuję, że przecież 20 czerwca muszę wyjechać. I raczej nie widzę logicznego wyjścia. Ale nie będę teraz myśleć o czerwcu.. co ma być, to będzie. Po rusku brzmi to bardziej przekonująco – „Czemu byt’, tomu nie minovat’”. Idę się pouczyć.
05.05.2008
Wiem, wiem, dodałam już dziś posta i nawet ze zdjęciami. Ale tak jakoś niczego nie napisałam konkretnie.
A w sumie, to chciałam się pochwalić, że nie tylko włóczę się z Miszą po kawiarniach restauracjach, ale też poszłam do Trjetjakovki J co prawda na godzinę przed zamknięciem, ale co tam. Nie ma to, jak zapoznać się ze sztuką od IX w. do współczesności, biegając po salach. Ja się śmieję, że będę sprzedawać wycieczki „Trjetjakovka w godzinę” :P . No przecież pójdę tam jeszcze raz.
A wczoraj pojechałyśmy po kościele do Novodzieviczego Monasteru. Ale najpierw poszłam na kawę do Mac’a – na nic innego mnie tu nie stać. Myli się ten, kto liczy na brak kolejek o 12’tej. Ludzie mają takie parcie na jedzenie tego świństwa nawet tak wcześnie, że aż mi się ich żal zrobiło. A ja tylko chciałam się obudzić tą kawą J. A potem poszłam na spacer po placu Maneżowym – super tam jest! Zielono, dużo fontann i taka piękna pogoda! Aż się chce żyć!!
Koło monasteru jest cmentarz, na których leżą najwięksi z wielkich ludzi Rosji. Niestety, nie było już mapek i godzinę błądziłyśmy po alejkach nie natknąwszy się na nic ciekawego. Oprócz polskiej rodziny, która też tedy zwiedzała. A klasztor – super. Robi wrażenie. Tak tam cicho i spokojnie. Jak nie w Moskwie. A potem pojechaliśmy pić wino na Vorobjowy Gory J, pod MGU. Super było. Zaraz Wam zdjęcia wybiorę.
A wieczorem wybieramy się obejrzeć próbę przed paradą na 9 maja. Oni są na tym punkcie powaleni, ale o tym już wiecie ;).
Ale dobry obiad zjadłam – makaron z serem :P !
Aha – na zdjęciach – monaster, fontanny koło Kremla, plakaty z okazji 9 maja, a ta obleśna flaga, to grobowiec Borysa Jelcyna. Chyba nie kumam sztuki ;).
01.05.2008
Sama już nie wiem, czy ja mam talent do pieprzenia wszystkiego, czy to znowu nie to. Wczoraj, kiedy Misza do mnie zadzwonił i poprosił, żebym wzięła paszport, pomyślałam, że coś się święci. Miałam rację. Niespodzianka polegała na tym, że Misza zarezerwował dla nas pokój w jakimś super hotelu w Petersburgu na.. ten weekend. I wszystko fajnie, tylko że ja tak nie chcę. Ja wiem, że w tu jest inaczej. Faceci za wszystko płacą i nie ma wątpliwości, że tak właśnie ma być. Tylko... ja nie jestem Rosjanką! Ja tak po prostu nie mogę. Przez ten cały weekend czułabym się jak utrzymanka. Tak więc odmówiłam, co bardzo zawiodło Miszę.

Zaczęłam się zastanawiać, co dalej. Czy ja potrafię 20 czerwca przeżyć rozstanie. Ja wiem, zbyt wcześnie o tym myśleć i mówić. Ale nie okłamujmy się - ja bardzo emocjonalnie do tego wszystkiego podchodzę i po prostu wiem, że będę cierpieć. Sama już nie wiem, co tak naprawdę myślę. Czy ja cokolwiek do niego czuję? Bo co innego trzymać się za ręce i spacerować po Moskwie, a co innego jechać za czyjąś kasę na 4 dni do innego miasta.
Dziewczyny się dziwią, że odmówiłam – to przecież tylko prezent. Tak , tylko ja takich prezentów nie chcę. I gdzie jest granica, której się nie przekracza?

Ja mam po prostu nieodparte wrażenie, że chłopak chce się żenić i to jak najszybciej. Nie mówię, że z pierwszą lepszą, ale ... ta myśl też przemknęła mi przez głowę.
Chyba potrzebuję przerwy.. a dziś umówiliśmy się na pochód pierwszomajowy ... nie wiem, czy będę w stanie to wytrzymać.

I czy lepiej jest żałować, że coś się zrobiło, czy też pluć sobie w brodę, że nie wykorzystało się okazji? Cóż za filozoficzne pytanie :>.

A do tego mam od tygodnia kryzys językowy i nie potrafię ... boję się, mówić po rosyjsku. No dobra... jak ja bym chciała czasem nie myśleć, nie zastanawiać się. Ale jakoś tak nie wychodzi ;).
Oby ten cholerny dzień szybko się skończył.


30.04.2008

No wiecie co? Jakoś nie mogę uwierzyć, że jutro maj. Nie wiem w jaki sposób, ale kwiecień minął jak z bicza strzelił.

Jutro parady z okazji 1 maja, ale największe obchody odbędą się na 9 maja- dzień Zwycięstwa. Dziś już opowiadali w radio, jak idą próby. Czołgi podobno zniszczyły gdzieś tam asfalt, a wszyscy i tak wiedzą, że to nie ma znaczenia. 9’ty maja to dla nich największe święto w roku. Szykuje się mega picie przez ...kilka dni J już od dawna nam się każą do tego przygotowywać nasze współlokatorki, Rosjanki. Aha- i w razie, gdyby miało padać (nie zanosi się, ale wiecie ;) ), samoloty rozgonią chmury ;). Tak tak, proszę się nie dziwić.
Od jutra musze się zabrać za zwiedzanie, bo czasu, jak już pisałam sto razy, jest coraz mniej. A ja mam wrażenie, że powinnam mniej pić po parkach i zabrać się za kulturę ;).
Może zaszaleję i pójdziemy z Miszą do Trejtjakovki w piątek? Może J... a zapomniałam, cholera, w piątek impreza na mieście. Grrrrrrrrrrrrr, kiedy ja się wyśpię? Jak człowiek – w sensie – w nocy?

A jak się dziś do biblioteki wybrałam – dobra studentka – haha, to się okazało, że z okazji 1 maja (jutro) biblioteki są dziś czynne do 14’tej. No to posiedziałam ..godzinę. Bardzo proszę się nie śmiać ze mnie ;).

Aha – obiecuję pisywać do Was regularniej.. w miarę możliwości i posty też publikować systematycznie ;) w końcu wiem, jak fascynujące jest życie w Moskwie- no wielki świat moi państwo J J ;) odbija mi, wiem J.
Ale późno już!!!!!!!!!!!!!!!!

Brak komentarzy: