MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 12 października 2013

As sweet as a song, as right as a wrong

Drużyna Pierścienia chwilowo znów w komplecie. po miesiącu stuprocentowej frekwencji w przedszkolu, Wiewióra zmogło wstrętne przeziębienie. jest pociągający, pokaszlujący i straszliwie wkurzający. a jako, że i mamusia ma charakterek, to muszę przyznać, że bywa (nie)ciekawie.
szybko - chyba za szybko - przyzwyczaiłam się do porannej ciszy, zwolnienia obrotów, kawy z mlekiem i lektury wiadomości w internetach - taki mój egoistyczny rytuał ostatnimi czasy.
a tu proszę: znowu stare, dobre "Maaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmmooooooo!'. z planów nici, ledwo udaje mi się nie zakrztusić się musli, kawa dawno wystygła, a ja zapomniałam, gdzie ją do cholery posiałam. kubek odnajduję po kilku godzinach na półce z żelem pod prysznic. hmmm. jak?!?!?! lepiej nie wiedzieć. czyżby już czas przywitać się z Alzheimerem?
jak na ironię pogoda dopisuje i już tydzień jest słonecznie. nie, żeby ciepło, ale nie bądźmy małostkowi. nie uważam, że przeziębienie to choroba, więc dwa razy dziennie wyprowadzam Wredną Istotę na spacer. zresztą - musimy wychodzić z domu, bo inaczej ktoś by tu kogoś wykończył nerwowo, a takiego obrotu sprawy nam przecież nie trzeba. oczywiście ubieranie się na cebulkę nie zostaje entuzjastycznie przyjęte przez Wiewióra i kiedy uda nam się w końcu wypełznąć na 'szeroki przestwór oceanu', jestem mokra, jak mysz. żeby było weselej, zaraz za progiem bloku wdeptuję w psią kupę, ukrytą romantycznie pod żółtymi liśćmi . no ....... mać!!!!!! jak nietrudno się domyślić, mój potok epitetów pod adresem właścicieli psów jest mocno niecenzuralny. czasem mam wrażenie, że w takich sprawach Moskwa jest sto lat wstecz za cywilizacją.
ciekawe, czy kaganek utylizacyjnej oświaty dotrze tutaj w tym stuleciu?
czekam.
taaaaa. chyba na cud.
nie, nie jestem pesymistką: ja jestem realistką.

Brak komentarzy: