MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 17 kwietnia 2013

These little town blues


Pierwszy od 3 lat kwiecien w PL'u. Bez MacBuki, a wiec i bez polskich znakow. Kajam sie i obiecuje poprawe. W maju.
decyzja spontaniczna i blyskawiczna. Nie wracamy razem do Mordoru. Po co, jesli Mishy prawie nie bedzie w kwietniu w domu. Ukraina, potem Londyn. To ja sobie u Mamusi posiedze, uzupelnie zapasy tluszczu... Taaa. Wiewior podszkoli polski. Dla kazdego cos milego.
coraz czesciej lapie sie na tym, ze przestaje myslec o Moskwie negatywnie. Nigdy nie zasluzy na miano Domu 1 - co to, to nie, predziej pielko zamarznie. Ale czas mija i to, co wydawalo sie 'prowizorka', hula i ma sie niezle. Niektore marzenia musza poczekac z realizacja, inne rozplyna sie pewnie w niebycie. A ze w przyrodzie nic nie ginie, to zapewne beda tez niespodzianki.
jak mawial Rejent: ' Niech sie dzieje wola nieba, z nia sie zawsze zgadzac trzeba'.
wlasnie. A ja tymczasem zrobie sobie rundke po lumpach.

Brak komentarzy: