i jak na ironię runda po szmateksach wcale nie poprawia mi humoru. zniknęły dwa moje ulubione lumpy z amerykańską szmatą - droższe, ale ciuchy zawsze prawie nowe i bez niespodzianek. w jednym z angielskimi markami dział dziecięcy na wymarciu, w drugim towaru nie zaszczyciłabym mianem ubrań. na ich miejscu apteka i biuro podróży. aaa, wiem - mam kupić sobie coś na uspokojenie i z żalu udać się na jakie Kanary i inne Teneryfy.
a może w tym szaleństwie jest metoda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz