MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 25 kwietnia 2013

To be sure that the sun will come back

pachnie zdradą. 'przeprosiłam się' z Billem Gates'em i po raz pierwszy od ho ho i hola, współpracuję z Windows. ha! wprawdzie niezbyt szybko mi idzie i często się mylę, ale chyba dam radę. nie taki diabeł straszny :).
za tydzień będę już w Mrodorze... tyle czekałam na tę wiosnę, że szkoda mi będzie ją porzucić. na wschodzie też dobrze, ale w Domu najlepiej. Wiewiór już prawie na pamięć zna nazwy kwitnących krzewów i przystaje przy każdej forsycji robić sobie zdjęcia. taaa. miłość do żółtego trwa już jakieś pół roku i nie zanosi się na jej koniec.
na horyzoncie lato. wczoraj już nim zapachniało, kiedy moje białe, przewiane wiatrem pranie, zostało okadzone grillowym smrodkiem. litości!!!! w mieście się nie grilluje!!! chyba, że mieszka się w domu z ogrodem i odległość do najbliższych sąsiedzkich okiem jest dopuszczalna. ale, żeby na balkonie?!?!?!?! fuuuuuuu!!!

Brak komentarzy: