MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 17 stycznia 2013

I know this room, I've walked this floor

kolejny plus na koncie Domu 1. sąsiadka nad nami nie ma małego dziecka.
wiem, jestem wredna i już zapomniałam, jak to jest mieć roczniaka pod swoim dachem. trochę tak, a trochę nie. może zacznijmy od tego, że w Mordorze jest tendencja, by dzieci chodziły spać o północy lub później. przy pierwszym zderzeniu z tym trendem omal nie padłam na zawał, teraz jakoś przywykłam. ja osobiście egoistycznie lubię mieć wieczór dla siebie, więc Wiewiór zazwyczaj zapędzany jest do wyra o 21'ej. jasne, że są od tego wyjątki, ale staramy się, jak możemy. ostatnio z gorszym skutkiem, bo mamy strajk na pokładzie, ale nie załamujmy rąk - przeczekamy Wrednego.
wieczorna cisza sprawia, że dźwięki stają się głośniejsze i bardziej denerwujące. w pędzie dnia tego najzwyczajniej nie zauważamy. a ja to chyba sobie źle wybrałam miejsce na sypialnię, bo codziennie o 12'tej w nocy, jak w zegarku, nad moją głową rozgrywa się coś, co 'na ucho' jest domową partią w kręgle. drewniane. rzucanie, toczenie się, a na deser chyba skoki w dal. AAAAAAAAAAAAAA!!!! jak nie remont, to inne atrakcje.
pójść i na delikwentów nawrzeszczeć nie pozwala mi późna pora i mimo wszystko niezła pamięć. Wiewiór, małpa wredna, też dawał czadu... tyle, że w innych porach.
w Krk nad sufitem spokojnie. tylko czasem łazienka zalana...

Brak komentarzy: