MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 10 listopada 2012

You may have my number You can take my name But you’ll never have my heart

oswajam się z myślą, że Mordor będzie przez najbliższe lata moim Domem... nie, nie... Domem 1 nigdy nie będzie.
nie zamierzam się nikomu tłumaczyć, dlaczego kocham Krk i lubię tam wracać. Dom to nie ściany i metraż, ale ludzie, którzy go tworzą. i co z tego, że czasem przypomina Bangladesz, kiedy przyjeżdżamy. nie zamieniłabym go na żadne idealne mieszkanka z wersalką Kler. a może jestem masochistką?
podczas gdy my z Mishą zadajemy sobie pytania w rodzaju gdzie i jak żyć, Wiewiór poznaje świat. i zadaje przy tym tylko jedno pytanie: 'po co?'. za to przez cały czas. to jej 'pocowanie' już mi bokiem wyszło. od rana do wieczora wszystko jest 'a po co?' ( to taka wersja 'dlaczego?' dla leniwych - prościej wymówić). my, dorośli, pewnych rzeczy już nie widzimy i nie zauważamy. rzeczy dzieją się, a my się temu nie dziwimy, bo tak jest i tyle. a mała Tabula Rasa wszystkiego musi się nauczyć: dotknąć, spróbować... wsadzić palce w kran, z którego leci woda. jakiż ten świat jest niesamowity!!!
hmmm, może pora w to uwierzyć?
...
a po co?
:D

Brak komentarzy: