MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 27 czerwca 2012

Picture perfect memories scattered all around the floor

krk
tym razem nie mogę uwierzyć, że już jestem w Domu 1. lato wreszcie odzyskało swój jedyny właściwy zapach: truskawek i świeżych ogórków kiszonych. za oknem zieleń po horyzont i powietrze, którym da się oddychać bez ryzyka, że zaczniesz świecić od ilości zanieczyszczeń.
powoli odzyskuję siły i ochotę do życia. długa podróż pod znakiem klimatyzacji nieco opóźniła moją gardłowo - krtaniową rekonwalescencję. nasz kochany LOT jak zwykle dał ciała i Misha był zmuszony zostawić mnie samą na pożarcie zmęczonego i znudzonego Wiewióra. w takich chwilach naprawdę trudno być patriotą. o jakości jedzenia na pokładzie nie wspomnę, bo nie chcę się powtarzać. lakonicznie rzecz ujmując: na zachodzie bez zmian.
nie mogę się już doczekać wyjazdu do Suchej. może to i nie morze, ale chwilowy brak 'dobrodziejstw' cywilizacji (patrz: internetu i TV) dobrze mi zrobi. mojemu portfelowi też. przez to cholerne Allegro niedługo zbankrutuję. ot i co.

Brak komentarzy: