MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 15 listopada 2011

Gonna find out Who's naughty and nice

zimno, zimniej, Rosja.

za oknem pada śnieg, a w łazience od-pada tynk ze ściany. jak ja kocham moich sąsiadów z góry!!! od trzech tygodni dbają o to, żeby Wiewiór po obiedzie spał nie dłużej, niż godzinę. najpierw tłukli się młotkami, potem wiertarka wierciła od rana do nocy jakiś tydzień, a teraz chyba nastąpił etap 'Sodoma i Gomora', bo nie umiem zdefiniować pochodzenia nieustannego łoskotu. nawet w weekend nie dali nam spokoju i musiałam się udać piętro wyżej w celu ujarzmienia naszych Bobów Budowniczych. nieźle nabuzowana dzwonię do drzwi. cisza. no to jeszcze raz. cisza - udają, że to nie oni. ale nie ze mną te numery Bruner! po trzecim dzwonku słyszę nieśmiałe 'kto tam'. walcząc z sobą by nie wrzasnąć 'policja', mówię (a raczej cedzę przez zęby): sąsiedzi!!! na to oni: 'taaaaak?? zamknęli nas, nie możemy otworzyć' no nie!!!! tu przestałam się szczypać i wygarnęłam - w miarę kulturalnie - że dziś sobota, dajcie żyć, dziecko mi się z wrzaskiem budzi trzeci tydzień. na co słyszę 'ojej. już nie będziemy'... tak... naprawdę trudno się domyślić, że odgłosy remontu mogą doprowadzić sąsiadów do szewskiej pasji. mistrzowie dedukcji.
odwracam się na pięcie, zła jak osa - opieprz przez drzzwi, to nie to samo, co w twarz komuś wygarnąć, a tu inna zdesperowana sąsiadka. z WAŁKIEM w ręce! ha!!! z rosyjskiem staruszkami lepiej nie zadzierać.

Brak komentarzy: