MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 18 marca 2013

Sweet like chocolate


a jednak stało się: wyjęłam znów z szafy kożuch. po kilku dniach względnego ciepła wróciła zima. codziennie tak sobie myślę, że pewnie dlatego ludzie tu tacy nieszczęśliwi - za mało słońca, radości, ciepła.
do tego Wiewiór po raz pierwszy w karierze na antybiotyku... tak, przygodę z przedszkolem zaczęliśmy z przytupem. dwa dni po 1,5 godziny i kaszel starego suchotnika gotowy. a ponoć Wredny i tak silny - większość dzieci ma zapalenie oskrzeli... i ile łez wylanych: 'chaciu w sadik!!!' ('chcę do przedszkola!!'). i weź tu dziecku wytłumacz, że przynosi się z przedszkola nie tylko laurki, ale też zarazę wszelaką. prątkują, plują, charczą - no miodzio.
byle do wiosny! za 12 dni będziemy już w Domu 1!!! nawet nie chcę słyszeć, że Święta mają być zimne - nie przyjmuję tego do wiadomości. ma być ciepło i basta! i choćbym miała potem chorować miesiąc, to do święcenia idę w skórzanej kurtce.
taaaak. bo wszystko ładnie - pięknie, tylko będzie, jak w tym powiedzeniu: 'na złość mamie odmrożę sobie uszy'.

Brak komentarzy: