MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 23 października 2016

I’m headed toward a new state of mind

To ja może zacznę klasycznie:
Na wschodzie bez zmian. Znów przyszła zima.
No dobra, będę sprawiedliwa: śniegu nie ma. JESZCZE. za to jest zimno. i wieje. i znowu ubieranie się na spacer zajmuje półgodziny.
A rano trzeba wstać do szkoły. Budzik zdradziecko dzwoni, masz ochotę przewrócić się na drugi bok i kontynuować miły sen o plaży, ale wtedy dochodzi do ciebie, że jeszcze pięć minut nie wchodzi w grę.
Pora zdzierać Wiewióra z wyra. Wchodzisz do pokoju ofiary, odsuwasz zasłony (chociaż i tak nie ma po co, bo jest ciemno, jak... no, sami wiecie gdzie) i mówisz: "wstawaj, pora do szkoły!"... Jakieś pisiont razy. Potem wrzeszczysz. Potem ściągasz kołdrę. A kiedy i gilgotanie nie skutkuje, przynosisz szklankę wody. Wtedy wrzeszczeć zaczyna Wiewiór. Ale wstał!!!! sukces!!
Nadal nie przestając poganiać Wrednego (wysikaj się! nie zasypiaj na sraczu! umyj twarz! zimną wodą!!! zrób gimnastykę!!! nie śpij na macie!! ), robisz dla niego śniadanie i próbujesz wypić chociaż łyk ciepłej kawy.
Ale gdzie tam.
Wtedy słyszysz: "Mamooooooo, chcę wstawać!! nie chcę spać!!".
No rzesz kurna, no!!!! Jedna chce spać, a nie może. Druga może, ale nie chce.
Tak samo ze śniadaniem. Aleksandra krztusi się każdym kęsem i ja ją rozumiem. Sama nienawidzę jeść zaraz po wstaniu. Tyle, że nie ma sentymentów, kiedy przed tobą 4 lub 5 lekcji i droga do szkoły w zimowych warunkach. Olga za to jadła by stale, a najlepiej czarny chleb z masłem.
Później pozostaje już 'tylko' umyć zęby (nie gryź szczotki! nie śpij!), ubrać mundurek (tak, musisz!) i zrobić fryzurę. no i nie zapomnieć włożyć do plecaka zmiany obuwia/ stroju na WF itd.
Kiedy Wiewiór wychodzi z Mishą, jestem tak wymordowana, jakbym co najmniej jedną zmianę fedrowała na przodku i mam ochotę walnąć się z powrotem do łóżka. A to dopiero początek dnia.
8,00.
I tak sześć dni w tygodniu.
Dziś Wiewiór powiedział, że w polskiej szkole będą organizować WIOSEŁKA.
Cóż. Już chyba wiem, komu przypadnie rola osiołka.
Dzieje się, dzieje.

Brak komentarzy: