MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 1 stycznia 2015

Clap along if you know what happiness is to you

jak mawia ostatnio Wiewiór - 'o kurcze pieczone' -  znów mamy zmianę daty, Nowy Rok znaczy się.
niestety zabierałam się w grudniu do pisania jak pies do jeża i zamiast teraz, jak Pan Bóg przykazał, oglądać żenujące występy sylwestrowe i nieśmiertelnego Krzysia Ibisza, czuję się w obowiązku nadrobić zaległości w... eeee... no... ten TYM roku.
a więc może małe podsumowanie.
- Suslik. pojawił nam się 18 lutego i dzielnie walczy o swoje miejsce w Rodzinie. chodzi i chuligani. sycząc jak Gollum, wybebesza szuflady, liże wąż od prysznica, ssie kable od ładowarek, przestawia programy w pralce i cały czas się uśmiecha.  jednym słowem - garnie się do życia.
- łeb w łeb idzie pięcioletni już Wiewiór ze swoimi akcjami w stylu 'pomogę Mamie w sprzątaniu' (patrz: mycie podłogi nieodciśniętym mopem). ze zmiennym powodzeniem idzie jej przyzwyczajenie się do nowej rzeczywistości z siostrą na pokładzie (dzielenie się itd, itp.), oraz nauka obu alfabetów. do tego dochodzą jeszcze problemy z gardłem: heh, po Tatusiu odziedziczyła urodę, po Mamusi francowaty charakterek i rzeczone migdałki do usunięcia. ach te geny!!!
- wojny Sajgonek o ... no właśnie. nie śniło mi się nigdy, że mając wiele pięknych zabawek, można walczyć zaciekle o dzwon do przetykania umywalki, rogalkę, albo stare pokrywki. i nie ma, że boli - obie muszą mieć tę jedną nieszczęsną rzecz NATYCHMIAST, TERAZ, JUŻ. przegrana strona wyje zawsze jak Nazgul i leje łzy, jak fontanna.
- funkcjonowanie z dwójką dzieci. nie powiem - nastawiałam się na grosze przeprawy, Suseł jest raczej ugodowy z charakteru. CZASEM jednak mam dość robienia WSZYSTKIEGO (dosłownie!!!) z dzieckiem przy nodze. mam po kokardy wycia, domagania się, wymuszania. chciałabym przestawić mózg, nie biegać wszędzie i nie spieszyć stale, bo jeszcze to i tamto i siamto. niestety nie da się wyłączyć dziecka jednym guzikiem. szkoda.
- piąta rocznica ślubu.
- tyle spaceruję z Suslikiem, że zajeździłam stary wózek. okazało się też, że ten model nie jest już produkowany i nie można dostać części zapasowych, więc klops. musiałam na gwałt kupić nowy, przyprawiając przy tym całą rodzinę o odruch wymiotny swoimi ciągłymi wywodami o kołach, kolorach i wymiarach.
- niski kurs rubla. nikt chyba nie lubi tracić i to długoterminowo.

To był dobry rok. nikt nie umarł, ba - przybyło nas, wszyscy zdrowi.  zima kiedyś się skończy.
JEST DOBRZE.
e, fajnie jednak mieć dzieci. sami powiedzcie.
Wiewiór był u kolegi (akcja dzieje się jeszcze w Moskwie). przychodzi do domu i podekscytowana zaczyna opowiadać, co robili. bajki oglądali:
-(Wiewiór) ... i nagle wchodzi taka WIELKA DUPA!!!
- (ja, z paniką) !!!!??!?!?!?! AAAAAA!!! jaka dupa, co wyście tam wymyślili?!?!?!
- (Wiewiór, zły) no Mamo, tak, no... ta no PUPA!!!!
- (ja) yyyyyy?? jaka pupa? co to był za film?
- (Wiewiór): Muminki!!!
- (ja, z ulgą) może BUKA?!?!?!
- (Wiewiór) tak, tak Buka!!!!
- (ja) ufffffffffffffffffff.

czego i Wam życzę.
i jeszcze zdrowia.
psychicznego też.

Brak komentarzy: