MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 21 października 2014

Us girls we are so magical

niby spalam do 8'ej, ale i tak padam na klawiature. 
za oknem szaro, buro i ponuro. zima przyszla znaczy sie. wczoraj to nawet snieg sypal cala noc. 
wiem, bo znow co godzine budzilam sie do podrozujacego po lozeczku Suslika. no ewidentnie nie jest to jeszcze jego czas na SPOKOJNE przesypianie calej nocy. niestety. 
Wiewior znow w domu - tradycyjnie po 1,5 tygodnia w przedszkolu, znow przytaszczyl jakies cholerstwo i to tym razem dosc powazne. czlowiek wierzy lekarzom, ale czasem musi wziac sprawy w swoje rece. i dzieki Bogu. nigdy nie zgodze sie na leczenie kataru, nawet ropnego, antybiotykiem, wiec poszlysmy do laryngologa na konsultacje. a on potwierdzil moje obawy - jesli stan dziecka nie jest 'krytyczny', po co lykac antybiotyk?!! leczenie trwa dluzej, chodzi sie na fizjoterapie wszelkiej masci i tzw. 'kukulki', ale efekt jest swietny. zegnajcie zielone gluty!!!! (ciekawe na ile tym razem).
Suslik tymczasem postanowil jakies dwa tygodnie temu, ni z gruszki ni z pietruszki, wstawac. ubaw po pachy dla nas, a ilez radosci dla niej. teraz jest juz na etapie stawiania krokow obok mebli. jeszcze w nieco ksiezycowym stylu, ale zawsze. 
po kilku dniach przypomnialo mi sie, ze chyba pora na zalozenie sandalkow, bo trzeba sie przyzwyczaic. i tu musze przyznac, ze Zaraza odniosla sie do tej zmiany bez entuzjazmu. najpierw sie gapila na swoje stopy, potem probowala buty skopac, a jeszcze pozniej zaczela je gryzc. teraz chyba juz sie pogodzila z sytuacja, bo przestala sie nimi zajmowac. o wiele bardziej zajmuje ja obrus na stole (sciagnela go juz n-razy),  plastikowa kuchnia Aleksandry i rzeczy pozostawione bezmyslnie bez opieki na kazdym krzesle, stoliku, czy wersalce. jesli stawia sie jej przeszkody, albo przez nie przelazi, albo je obchodzi. 
aaaa!! i zaakceptowala kojec. co prawda tylko w wersji otwartej, ale zawsze to cos. sama sobie 'wiezienie' dawkuje: wlazi, pobawi sie, pozuje ksiazeczki i wylazi. 
inteligentna bestia. 

to po Mamusi. 

mam nadzieje.


Brak komentarzy: