MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 20 sierpnia 2013

Who would have known How bittersweet this would taste?

i znów jakoś tak niezauważalnie i oczywiście za szybko kończy się lato. lato o smaku wypieczonego, chrupiącego precla z solą, pachnące ciastem drożdżowym, ogórkami kiszonymi i skoszoną trawą. jednym słowem: krakowskie.
w tym roku łaskawe i dla mieszkańców Mordoru - do tej pory słoneczne i ciepłe. aż nie chce się wierzyć, że w sobotę ma być już 15 stopni, czyli wracamy do normalności. moja głowa gwałtownie protestuje przeciw takiemu obrotowi spraw i funduje mi ciągnące się godzinami migreny. ostatnio ponoszę na tym gruncie sromotne klęski.
jest sobota, południe. jutro lecimy, więc wszędzie malowniczo walają się kupy ubrań, butów i innych farfocli. walizki w nieładzie, pranie jeszcze nie wisi, a dawno powinno, bo mokrego przecież nie zabiorę. zaraz mam jechać na ślub Z.. schylam się, żeby coś podnieść i już czuję, że jest źle. na tabletkę za późno, przegapiłam moment, kiedy może jeszcze pomóc - po ptokach. teraz pozostaje otwarta tylko jedna kwestia: kiedy i po jakich męczarniach mi do jasnej ciasnej przejdzie?!?!?! rzeczywistość jest dość brutalna: po 18 godzinach. jak miło. nowy rekord.
oby do wiosny :)

Brak komentarzy: