MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 12 września 2014

Will we have rainbows Day after day

chwila ciszy, a cisza przed burza.
siadam do komputera, bo niby obie Sajgonki zajete soba. Wiewior wykancza Lego, a Suslik obgryza, co sie da. pierwsze uderzenia w klawiature i juz obie nadstawiaja czujnie uszu, jak zajace pod miedza. i od razu sie zaczyna.
- 'Mamooooooo, a moge kreskowki?!?!?!?' (Wiewior)
- 'yyyyy...aaaaa.. mamamamama...tatamama!!!' (Susel)
no kurcze, no!!! jak zasuwam w codziennym kieracie domowych masthewow, to nikt mnie nie zauwaza. a jak tylko sprobuje popatrzec w strone Makbuki -  koniec. wszystkim czegos potrzeba, teraz, zaraz, na gwalt.
pogoda piekna, jak nietutejsza. na spacer o 12'tej wypelzamy w koszulkach. jako jedyne, ale co tam. udaje, ze nie widze struchlalych spojrzen mamusiek w kurtkach i dzieci w kombinezonach. takich rodzicow powinni aresztowac - ludzie, sa 23 stopnie!!! na plusie!!! a potem te biedne dzieci szybko sie przeziebiaja i pol przedszkola jest chore.
opluty przez kogos Wiewior tez sie nie wylamuje i mamy klops. pierwszy raz w zyciu musze ja zostawic na 2 godziny sama w domu, bo Suslika trzeba 'wyspacerowac', a nie ma mi kto pomoc. boje sie, ale wychodze i co 20 minut dzwonie na domowy, czy wszystko gra.
gra. tutaj nie ma tematu wojny, w sklepach nadal wszystko jest. nie wiem, jak jest na prowincji, ale u nas w Mordorze - bez zmian.
 i 'tylko' loty Krakow - Moskwa- Krakow odwolane.


Brak komentarzy: